PORZĄDEK MSZY ŚWIĘTYCH

Czy władzę Papieża należy traktować jak władzę państwową?


Władza kościelna i władza świecka oraz naturalizm pewnych „tradycjonalistów” (zarzut przeciwko tezie z Cassiciacum i odpowiedź o. Guerard des Lauriers)

Pelagius Asturiensis

Czy władzę Papieża należy traktować jak władzę państwową?

W tekście o stosunku obywateli państwa wobec władzy tyrana, który był
odpowiedzią na pytanie Czytelnika, tylko powierzchownie poruszony był
stosunek władzy w państwie do dobra wspólnego. To przeto ostatnie, jako
przyczyna celowa państwa, stanowi rację bliższą wszelkiej władzy
(przyczyny sprawczej), której celem jest właśnie zabieganie o dobro
wspólne społeczności, na której czele stoi. Stanowi to jedno z
najbardziej fundamentalnych zagadnień zdrowej filozofii (tomistycznej),
z którą kłóci się niemal powszechny od ponad stu lat pozytywizm prawny i
filozoficzny (mający jednak swe źródła dalej w przeszłości).

Jak się jednak rzecz ma w przypadku Kościoła? Czy tak samo, jak w
przypadku państwa? Otóż władza w państwie ma się analogicznie do władzy
w Kościele. Zarówno państwo jak i Kościół są społecznościami
doskonałymi, czyli takimi, które dysponują wszystkimi środkami
koniecznymi do istnienia i do zrealizowania właściwego sobie celu, jakim
jest dobro wspólne danej społeczności. Władza w obu ustanowiona jest po
to, aby ujednolicała dążenia wielości, ludzi wchodzących w ich skład
(przyczyny materialnej), prowadząc je do tego właśnie celu wspólnego.
Jednakże odbywa się to w obu przypadkach w istocie w zupełnie innych
porządkach: przyrodzonym dla państwa i nadprzyrodzonym dla Kościoła.
Zarówno natura intymna Kościoła, jak i cele jego są natury duchowej,
nadprzyrodzonej, stąd i rządzić się muszą istotnie prawami tego
porządku. Działanie na szkodę duszom i uchybianie chwale Bożej są
wykluczone przez naturę Kościoła i jego przymioty ustanowione przez Pana
Naszego Jezusa Chrystusa.

Traktowanie Kościoła jak państwa, czyli pewna forma naturalizmu, jest
według mnie głównym błędem, a nawet herezją wielu (większości?)
konserwatystów i tradycjonalistów dzisiejszych, z Bractwem Św. Piusa X
na czele. Według tej koncepcji najwyższa władza Kościoła może odejść od
powierzonej sobie misji dążenia do nadprzyrodzonego dobra wspólnoty,
którą rządzi i wtedy traci prawo posłuszeństwa ze strony podwładnych
(duchownych i świeckich). Może się to dziać nawet habitualnie, w sposób
stały. Aberracja „prawa do nieposłuszeństwa” wobec władzy kościelnej,
nauczana przez tak wielu duchownych jako niezbywalne prawo każdego
katolika, ma swe źródło właśnie w braku zachowania odpowiedniej analogii
między Kościołem i państwem oraz w zdrowej filozofii politycznej, według
której poddani mają niekiedy obowiązek ignorowania rozporządzeń władzy,
aż po otwarty bunt w skrajnych przypadkach.

Świadectwo tego naturalizmu znajdujemy w tekście x. Robinsona
przetłumaczonym niedawno temu w serwisie „Wiadomości Tradycji
Katolickiej” (powinno być raczej: „Wybiórcze Wiadomości Tradycji
Katolickiej” albo „Wiadomości Pewnej Tradycji Katolickiej”). Choć sam
autor o dziwo zwraca uwagę na analogię między państwem a Kościołem oraz
na to, że Kościół nie może odejść od wypełnianego przez siebie celu, a
także że wierni „nie mogą spodziewać się, że przyjdzie im stanąć przed
koniecznością rozeznania, kiedy i w jakiej sytuacji mieliby odrzucić
jego władze”, to jednocześnie dopuszcza możliwość odejścia władzy
Kościoła od misji jej powierzonej, faktycznie przyznaje, że tak się
dzieje w przypadku „Papieża” Franciszka i dopuszcza sytuacje, w których
należy jednak odrzucić władzę kościelną i działać w opozycji do tej
władzy. Sprzeczność i tu jest znamieniem fałszywości stanowiska FSSPX.

O samym naturalizmie dzisiejszych „tradycjonalistów” przyjdzie jeszcze
pomówić. Tymczasem o. Michał Ludwik Guerard des Lauriers OP, który
sformułował tezę z Cassiciacum jako teologiczne rozwiązanie problemu
autorytetu w Kościele w obecnej sytuacji, odpowiedział na ten zarzut
wiele lat temu, w pierwszym „Zeszycie z Cassiciacum”, gdzie po raz
pierwszy wyraźnie omawia swą tezę. Oto jego odpowiedź, wyjęta z numeru
61 francuskojęzycznego wydania pisma „Sodalitium”.

Pelagiusz z Asturii

Wysunięto ostatnio zarzut wobec tezy z Cassiciacum. Jeśli w społeczności
państwowej nieprawowity rząd zapanuje nad narodem, jego ustawy normalnie
nie są prawomocne. Lecz jeśli niektóre z nich służą dobru wspólnemu, są
wówczas ważne i zatem obowiązują podwładnych. Rząd ten może również stać
się prawowity jeśli z czasem skutecznie zabiegał będzie o dobro wspólne
społeczności. Zarzut ten zakłada, że to samo dzieje się obecnie w
Kościele: Benedykt XVI miałby być prawowitym pasterzem, ponieważ zabiega
o pewne dobro wspólne, na przykład mianując biskupów dla różnych
diecezyj i nie dopuszczając do tego, aby prawna część Kościoła popadła w
anarchię. Zarzut ten nie bierze pod uwagę tego, że w Kościele część
prawna zależna jest od części nadprzyrodzonej, od której tamta czerpie
swą moc i życie. Dlatego też z łatwością [na ten zarzut] odpowiada się w
ten sposób: celem wszelkiej społeczności ludzkiej jest zapewnienie
przyrodzonego dobra wspólnego. Cel Kościoła jest nadprzyrodzony: troska
o chwałę Bożą i zbawienie dusz (co o. Guerard des Lauriers określa
mianem Dobra-Celu Kościoła). To ostatnie można osiągnąć tylko za
pośrednictwem asystencji Ducha Świętego czyli przekazania
(„communication”) Autorytetu przez Jezusa Chrystusa („bycie z”) Jego
Wikariuszowi. Jezus udziela tego przekazania („communication”) w sposób
niezbywalny temu, który ma stałe usposobienie („propos habituel”) woli
do zabiegania o chwałę Bożą i zbawienie dusz. Dlatego osoba wybrana
przez prawomocne konklawe musi mieć stałe i obiektywne usposobienie
chcenia Dobra-Celu Kościoła, usposobienie, które objawia się poprzez
jego czyny zewnętrzne. Jego intencja subiektywna czy najgłębsze motywy,
które nim kierują, dotyczą jego sumienia, którego tylko Bóg jest sędzią
i nie mogą oraz nie powinny interesować wiernych. Jeśli osoba wybrana
nie ma tego stałego usposobienia, nie może otrzymać przekazania ze
strony Chrystusa. Jezus Chrystus zaś nie udziela przekazania w sposób
przerywany czy tymczasowy: gdyby tak było, na tronie Piotrowym
mielibyśmy kogoś, kto czasami jest Papieżem, a czasami nie i to
unicestwiałoby samą zasadę Autorytetu. Jeśli tego przekazania brak,
osoba wybrana nie może osiągnąć Celu Kościoła. Twierdzenie, że może ona
osiągnąć Cel Kościoła bez tej asystencji, lub myślenie, że zachowanie
hierarchii a nie chwała Boża i zbawienie dusz stanowi dobro wspólne
Kościoła oznacza przypisywanie Kościołowi nadprzyrodzonemu dokładnie
tych samych cech, które formalnie przynależą do przyrodzonej
społeczności ludzkiej, co w praktyce jest rozpatrywaniem Kościoła jako
społeczności przyrodzonej. Wręcz przeciwnie, jako że Kościół jest
istotnie nadprzyrodzony, mianowanie biskupów dla diecezyj odnosi się
tylko do jego aspektu materialnego i zapewnia jego ciągłość. Zarzut ten
wysunięto wobec tezy już trzydzieści lat temu i o. Guerard odpowiedział
nań w pierwszym numerze „Zeszytów z Cassiciacum” (1), na stronach 90-99,
które ponownie publikujemy poniżej. Temat ten jest również omówiony w
książce x. Bernarda Lucien Obecna sytuacja autorytetu w Kościele. Teza z
Cassiciacum (ss. 41-51).

Zarzut wobec tezy z Cassiciacum. Odpowiedź ojca Guerard des Lauriers

d) Trzecia opinia przeciwna tezie

Paweł VI jest papieżem, gdy jest katolikiem. Kardynał Montini nie jest
„papieżem”, lub w każdym bądź razie nie należy go słuchać, gdy nie jest
katolikiem.

da) Ta trzecia opinia zakłada ignorancję „intuicji”, która wydaje się
stanowić fundament opinii drugiej (2).

Uważać, że „papież” może być katolikiem, ale tylko czasami, to uważać,
że władza jest w Kościele dokładnie tym samym, czym jest we wszelkiej
zbiorowości ludzkiej. Władza, która przestała wypełniać zobowiązania,
które winna wypełniać może jednak wydawać rozporządzenia, które
obiektywnie są prawomocne i które faktycznie obowiązują [podwładnych],
bowiem usprawiedliwia je dobro wspólne i ponieważ w porządku
przyrodzonym władza, „która od Boga pochodzi” (Rzym. XIII, 1) nie ma
innego bliższego fundamentu, jak urzeczywistnianie dobra wspólnego.

Natomiast w Kościele tak być nie może.

Papież nie może być „katolikiem” tylko czasami. Albo Papież jest
„katolikiem” i jest Papieżem we wszystkich swych czynach. We wszystkich
jego rozporządzeniach należy się mu podporządkować, to znaczy w sposób
stały („habituellement”). Albo papież nie jest „katolikiem” i nie ma
prawa, by mu się podporządkowywano, bowiem nie jest Papieżem formalnie.
Albo jedno, albo drugie. Jedno wyklucza drugie.

Powodem tego, powtórzmy (§ 2, b 2), jest to, że „urzeczywistnianie
Dobra-Celu” jest w Kościele tylko warunkiem sine qua non i jednocześnie
znamieniem Władzy. „Czynnikiem formalnie konstytuującym” („le
constitutif formel”) (3) Władzy jest przekazanie „bycia z” sprawowanego
przez Chrystusa w odniesieniu do osoby (fizycznej i) moralnej, która
zdolna jest ją otrzymać.

To przekazanie jest ze strony Chrystusa stałe, podobnie jak usposobienie
do wypełniania Dobra-Celu musi być stałe u Władzy.

Nie chodzi tu o przekazanie per modum actus, które byłoby udzielone dla
pewnych czynów a nie dla innych, co czyniłoby Papieża „katolikiem” w
pewnych tylko momentach, a nie we wszystkich. […] Rozciągnięcie tego
sposobu na sprawowanie Magisterium zwyczajnego byłoby unicestwieniem
zasady autorytetu takiej, jaka jest ustanowiona w Kościele.
Sprowadzałoby się to rozłączenia dwóch bytów jednego od drugiego: z
jednej strony papieża jako osoby fizycznej, bytu stałego („permanente”);
z drugiej zaś strony papieża jako papieża, bytu sporadycznego
istniejącego tylko w czynach, w których Papież jest „katolikiem”.

Ta trzecia opinia jest zatem nie do przyjęcia.

Jest ona poważnie naznaczona naturalizmem, bowiem utożsamia Władzę taką,
jaką ona jest w Kościele, z Boskiego ustanowienia, z władzą w
zbiorowości ludzkiej, która należy do porządku tylko przyrodzonego.

Ta trzecia opinia ma na celu pogodzenie „obowiązku nieposłuszeństwa” z
uznawaniem Władzy. Unicestwia samą siebie w niespójności. Bowiem jeśli
jest Władza, jest też obowiązek posłuszeństwa; a jeśli nie ma Władzy,
„obowiązek nieposłuszeństwa” jest równie absurdalny, co obowiązek
posłuszeństwa.

db) Ta trzecia opinia jest uwieńczeniem następującej tezy:

„Paweł VI jest liberałem; wszystko się wyjaśnia bowiem Paweł VI znajduje
swe uwieńczenie w liberalizmie”.

To, że liberalizm stanowi wyjaśnienie postępowania podjętego przez
kardynała Montiniego jest możliwe. Ale nie wolno mylić przyczyny
formalnej z przyczyną sprawczą, mylić „tego, czym jest rzecz sama w
sobie” z tym, co dotyczy tylko jej powstania. Choć prawdą jest, „że
dobrze zna się tylko to, co widzi się, gdy powstaje”, błędem
historycyzmu i psychoanalizy jest utożsamianie wszystkich
rzeczywistości, w szczególności osoby ludzkiej, z tym, co jest tylko ich
procesem powstawania od początku.

To, czy kardynał Montini jest „współnaturalnie” liberałem i w jakim
stopniu Bóg wie, i tylko Bóg; kardynał Montini dogłębnie nie jest tego
świadom.

To, czy kardynał Montini z Boskiego natchnienia ujawnia jaka jest
naprawdę rewolucja, której ofiarą padł Kościół, wraz ze spektakularnymi
manifestacjami umysłowego cudzołóstwa z wrogami Kościoła, to Bóg wie, i
tylko Bóg; sam kardynał Montini bardzo prawdopodobnie nie jest tego
świadom; nie musi tego wiedzieć, jako ten, który jest tego sprawcą.

To, czy kardynał Montini „znosi prześladowania dla sprawiedliwości”, czy
zadaje się mu gwałt, poniewiera go i opluwa, i czy jest najświętszym ze
wszystkich Papieży, Bóg to wie, tylko Bóg w sposób absolutny. Bowiem z
pewnością kardynał Montini tego nie wie, chyba że „być może”, bowiem sam
to napisał: „W niektórych z naszych osobistych notatek znajdujemy w tym
temacie (elekcji papieskiej): ‘Być może Pan wezwał mnie do tej posługi
(Papiestwa) nie dlatego, że miałem do tego jakąś zdolność, nie po to,
abym rządził Kościołem i go uratował od jego obecnych trudności, ale po
to, abym trochę pocierpiał dla Kościoła, tak aby jasne się stało, że to
On, i nikt inny, go prowadzi i go ratuje’. Zwierzamy się z tego
wrażenia, nie po to, rzecz jasna, aby dokonać publicznego – a zatem
próżnego – aktu pokory, ale po to, aby i wam dane było cieszyć się
spokojem, jaki i My odczuwamy, myśląc o tym, że to nie nasza słaba i
niedoświadczona dłoń jest przy [sterach] barki Piotrowej, ale
niewidzialna dłoń Pana Jezusa, jego mocna i miłująca dłoń” (4).

Ale naszą dolą jest nie znać, w ostateczności, tych rzeczy, właśnie
dlatego, że nie mamy potrzeby ich znać, bowiem w pierwszym rzędzie nie
mamy ich znać. Nie jest ani nieodzowne, ani nawet pożyteczne dla
wiernych, by badali jakie mogą być na forum wewnętrznym skłonności
kardynała Montiniego, by starali się określić, czy jest „liberałem” i w
jakim stopniu, czy nie jest nowotestamentową kopią proroka Ozeasza (5)
lub też męczennikiem umęczonym za Prawdę? (sic)

Te skłonności, ze swej natury i rozważane same w sobie, wynikają ze
stosunku, jaki kardynał Montini utrzymuje z Bogiem. Nikt nie może i
nikomu nie wolno tego osądzać: „Nie sądźcie!” (Mat. VII, 1); „o
usposobieniu duszy czy intencji, która z natury jest wewnętrzna, Kościół
nie osądza; ale Kościół musi ją osądzać, o ile jest wyrażona
zewnętrznie”(6). To, co wierni powinni wiedzieć, to nie jaki jest
liberalizm, czy prorocyzm, czy świętość kardynała Montiniego. Oto, co
obowiązkowo mają starać się poznać, na podstawie tego, co widzą u
kardynała Montiniego: czy formaliter jest czy nie papieżem? EST, NON,
tertium non datur.

Jeśli jest Papieżem formaliter, należy się mu posłuszeństwo. Jeśli nie
jest papieżem formaliter, nie należy go brać pod uwagę: nie prosząc go
nawet, zwłaszcza nie prosząc go o cokolwiek; ani wymieniając go „una cum
Ecclesia sancta catholica”, w trakcie kanonu, który na próżno próbował
znieść. To ta druga postawa wydaje się nam być prawdziwą, bowiem ona
jedna jest spójna z faktami.

Niedziela Zesłania Ducha Świętego, 14 maja, 1978 roku. M.-L. Guerard des
Lauriers OP

Przypisy:

1) „Zeszyty z Cassiciacum”, Studia z nauk religijnych, tom 1, roz. IV:
„Kardynał Jan Chrzciciel Montini przestał być papieżem formaliter. Dowód
tego twierdzenia”. Stowarzyszenie Świętego Hermenegilda, Nicea, maj
1979, ss. 90-99.

2) Przyp. Red.: o. Guerard mówił o tej „intuicji” na stronach 88-89
odpowiadając na drugi zarzut, który tu przytaczamy. „Druga opinia
przeciwna tezie. Paweł VI jest papieżem; ma więc prawo do bezwarunkowego
posłuszeństwa. Opinia ta opiera się na intuicji, która sama w sobie jest
słuszna, nawet jeśli konkretnie opiera się na fałszywym argumencie.

Jeśli Papież jest prawdziwie Papieżem, to on jest sędzią stosunku, jaki
zachodzi między takim czy innym ewentualnym postanowieniem a
Dobrem-Celem, które zostało powierzone Kościołowi. Jeśli więc Papież
jest prawdziwie Papieżem, należy być mu posłusznym; to samemu
Chrystusowi jest się posłusznym w osobie Jego Wikariusza: „kto was
słucha, mnie słucha” (Łuk. X, 16).

Jeśli Papież prawdziwie jest Papieżem, aby odrzucić któryś z jego
rozkazów na próżno mówi się, że ów rozkaz jest przeciwny Dobru Boskiemu,
który jest Celem Kościoła. Na próżno się tak mówi, bowiem to do Władzy
zawsze należy osąd dotyczący stosunku między czymś a celem wspólnym; i
ponieważ, jeśli jest Papieżem, jeśli prawdziwie jest Papieżem, to on ma
Władzę.

Ci, którzy utrzymują tę opinię opierają się zatem na słusznej intuicji,
to jest, że w Kościele Władza zawsze pociąga za sobą właściwą sobie
cechę absolutności: formaliter pochodzi „od góry”; stosunek do
Dobra-Celu jest jej warunkiem sine qua non i z tego powodu jest jej
fundamentem w porządku stworzonym; [ale] nie jest jej czynnikiem
konstytuującym ustanowionym przez Boga”.

3) „Czynnikiem formalnie konstytuującym” władzy nazywamy „to, co
formalnie konstytuuje Władzę” czyli „rzeczywistość determinującą, której
właściwością jest przekazanie jej bytu” („la réalité déterminante qui en
propre lui confère l’être”).

4) Paweł VI, audiencja generalna z 21 czerwca 1972 (Documentation
catholique, nr 1613, 16 lipca 1972, s. 660).

5) Przyp. Red.: Ozeasz żył w VIII wieku przed Chrystusem; pełen bólu
prorokował nieszczęścia, które miały nadejść dla Izraela za jego
niewierności wobec Pana.

6) „De mente vel intentione, utpote quæ per se quidam est interius,
Ecclesia non iudicat ; at quatenus extra proditur, judicare de ea debet”
(Leon XIII, Encyklika Apostolicae curae, 13 IX 1898, DS 3318).

Tłumaczył z języka francuskiego Pelagiusz z Asturii. Źródło: pismo
„Sodalitium”, nr 61 z lipca 2008 roku (wersja francuskojęzyczna), ss.
23, 26-28. Tekst oryginalny w „Zeszytach z Cassiciacum” zawiera ponadto
ciekawe przypisy, m.in. traktujące o hipotezie „Montiniańskiego
sobowtóra”. Numery pisma „Sodalitium” można ściągnąć w formacie PDF z
strony Instytutu Matki Dobrej Rady: w wersji włoskojęzycznej i w wersji
francuskojęzycznej. Właśnie wyszedł najnowszy numer po włosku (wersja
francuska pojawia się zwykle kilka miesięcy później. Na stronie Ligi Św.
Amadeusza można znaleźć pierwsze sześć numerów „Zeszytów z Cassiciacum”
w formacie PDF.


Podobne

Pamięci bpa Guérard des Lauriers w rocznicę śmierci
2014/02/27
W "bp Guerard des Lauriers"
Pluszowy Młot na posoborowie i jego osobista „hipoteza z Cassiciacum”
2017/08/29
W "bp Guerard des Lauriers"
Teza z Cassiciacum w skrócie
2017/06/01
W "Teza z Cassiciacum",
„Sodalitium”, bp Guerard des Lauriers, Błędy indultowe, Błędy
lefebryzmu, Filozofia polityczna, Teza z Cassiciacum.
Zobacz wpisy← Deklaracja Instytutu Matki Dobrej Rady w sprawie
zniesienia ekskomuniki z biskupów FSSPX z 2009 roku.

Powrót