PORZĄDEK MSZY ŚWIĘTYCH

Fałszywi prorocy- kazanie biskupa Sanborna



Kazanie na Siódmą Niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego
Kraków, 16 lipca 2023 r.

Dzisiejsza Ewangelia w oczywisty sposób odnosi się do obecnej sytuacji
Kościoła katolickiego. Być może w żadnym innym momencie historii
Kościoła w tak uderzający jak dziś sposób nie przekonujemy się o
prawdziwości ostrzeżenia Pana Jezusa przed fałszywymi prorokami i złymi
owocami ich działalności.

Prorok nie jest po prostu kimś, kto przepowiada przyszłość; to ktoś, kto
ma posłannictwo od Boga, by mówić w Jego imieniu. Kościół odgrywa ową
prorocką rolę, gdy naucza wiernych i nimi rządzi, przekazuje w nieomylny
sposób objawienie Boże oraz ustanawia prawa wiodące ku wiecznemu
zbawieniu.

Zatem w Nowym Testamencie fałszywy prorok to ktoś, kto (choć twierdzi
coś przeciwnego) nie otrzymał od Kościoła posłannictwa, lub osoba, która
posłannictwo od Kościoła otrzymała, lecz mimo to głosi fałszywą naukę.

Z pierwszą sytuacją mamy do czynienia w przypadku Marcina Lutra. Nie
otrzymał on od Kościoła posłannictwa, by nauczać wiernych i rządzić
nimi, lecz pozwalał sobie to czynić – był fałszywym prorokiem.
Przykładem drugiej sytuacji jest casus Nestoriusza, arcybiskupa
Konstantynopola w V wieku. Został on faktycznie wyznaczony przez
Kościół, aby nauczał wiernych i rządził nimi; głosił jednak fałszywą
naukę, że Najświętsza Maryja Panna nie jest prawdziwie Matką Bożą.

Pan Jezus podaje bardzo prostą metodę rozpoznawania fałszywych proroków:
„po owocach ich poznacie”. Fałszywy prorok z konieczności przyniesie zły
owoc; prawdziwy zaś prorok przyniesie owoc dobry. Fizyczna konieczność
domaga się tego, by trujący krzew rodził jako swój owoc trujące jagody;
trujące do tego stopnia, że nawet ptaki ich nie tkną; na kształt
powyższego przykładu moralna konieczność domaga się, by fałszywy prorok
przynosił zły owoc. I podobnie jak z fizycznej konieczności wynika, by
drzewo wiśniowe rodziło wiśnie, które ptaki bez wahania pochłaniają –
tak samo prawdziwy prorok siłą rzeczy przyniesie dobry owoc.

Cóż jest owym owocem? Owocem proroka jest jego nauka. Fałszywy prorok
bez wątpienia będzie zwodził ludzi fałszywą nauką. Owa fałszywa nauka
przyniesie z kolei zgubne skutki tym, którzy ją przyjmą; skutki w
postaci pychy, rozwiązłości, bezbożności oraz innych rodzajów
niemoralności.

Opis ów pasuje do rzeczywistości Novus Ordo tak dokładnie, że zaczynamy
zastanawiać się, czy Pan Jezus nie odnosił się w sposób szczególny do
naszych czasów.

Charakter hierarchii Novus Ordo pasuje jak ulał do opisu fałszywego
proroka. Nie wzięła się ona nie wiadomo skąd, lecz wkroczyła do Kościoła
przez bramę w postaci prawnych norm regulujących wyznaczanie hierarchów.
W tym sensie hierarchowie Novus Ordo nie zostali do władzy wyniesieni w
trybie przyśpieszonym, niczym Luter, lecz ich władza charakteryzuje się
swego rodzaju legalnością i prawowitością. Nie posiadają oni władzy
rządzenia Kościołem ze względu na intencję narzucania herezji w swym
nauczaniu i dyscyplinie; niemniej jednak zachowali prawny tytuł do
otrzymania tej władzy, jeśli wyrzekną się głoszonych herezji. To w tym
sensie ich władza charakteryzuje się swego rodzaju legalnością. [por.
teza z Cassiciacum — przyp. tłum.]

Legalność ową nabyli drogą niecnego podstępu. Hierarchowie kościelni w
rodzaju Roncallego i Montiniego, wspólnie z tysiącami podobnych sobie,
celowo zataili noszone w sercach nikczemne intencje, dali pozór
wierności wierze katolickiej, a pracowali nad zdobywaniem coraz wyższych
stanowisk kościelnych. Możemy za to winić również słabość papieży i
biskupów w latach 1914–1958: dopuścili oni bowiem, aby ci ludzie zdobyli
stanowiska dające władzę; mówimy o winie, bo w biografiach Roncallego i
Montiniego pojawia się wiele jasnych oznak, iż mieli oni tendencje
modernistyczne. Gdyby hierarchia słuchała ostrzeżeń Piusa X, moderniści
owi nigdy nie byliby w stanie objąć wysokich stanowisk.

Niemniej jednak przybyli oni do nas, dysponując wszelkimi możliwymi
przesłankami na świadectwo tego, że zostali posłani przez Kościół. W tym
znaczeniu doskonale pasuje do nich określenie „prorocy”, jako że to, co
upowszechniali, czynili pozornie mocą autorytetu Kościoła. Zdawali się
mówić w imieniu Boga, a wierni w naturalny sposób dawali im posłuch. Z
ich ust płynęła jednak fałszywa nauka; głosili też niegodziwe prawa.

Taki fałszywy prorok jest gorszy od Lutra, Luter był przynajmniej na
tyle szczery, że odciął się od Kościoła, który głosił odrzucane przezeń
nauki. Przynajmniej w tym sensie nie oszukiwał ludzi. Jeśli podążałeś za
Lutrem, wiedziałeś, że idziesz za nim drogą prowadzącą prosto do wyjścia
z Kościoła; Luter bowiem nie został posłany przez Kościół, by nauczać w
jego imieniu.

Lecz hierarchia Novus Ordo korzysta z poczucia posłuszeństwa właściwego
katolickim wiernym, aby karmić ich fałszywymi naukami. Katolicyzm opiera
się na posłuszeństwie i podporządkowaniu hierarchii. Katolicka
hierarchia, z papieżem na czele, jest dla wiernych świeckich głosem
Boga. Nadużycie owej doniosłej funkcji, owej władzy, którą hierarchia
sprawuje w umysłach i sercach wiernych, to potworna zbrodnia. Przypomina
zbrodnię rodziców, którzy wykorzystują swoje dzieci – jest jednak czymś
o wiele gorszym. Rodzice tacy robią użytek z ufności i przywiązania,
jakimi darzy ich dziecko, by osiągnąć własne egoistyczne cele. Podobnie
fałszywa, modernistyczna hierarchia korzysta z zaufania i
podporządkowania, które stanowią normalną postawę katolików względem
papieża i biskupów.

Dlatego właśnie członkowie hierarchii Novus Ordo są prawdziwie wilkami w
owczej skórze. Noszą ową skórę ze względu na to, że posiadają prawne
posłannictwo Kościoła do nauczania, rządzenia i uświęcania. Są jednak
wilkami ze względu na to, że głoszą fałszywą naukę, wprowadzają błędne
prawa, a zatem stają się niezdolni do uświęcania. Nie ma bowiem
uświęcenia bez prawdy. Ściślej można by stwierdzić, że są oni wilkami
podającymi się za pasterzy.

Spełnia się ostrzeżenie Pana Jezusa przed przynoszonym przez nich złym
owocem. O fałszywości ich nauki przekonuje nas nie tylko porównanie jej
z tym, czego nauczano dawniej, lecz również niszczące jej skutki w
stosunku do Kościoła i świata w ogólności.

Czy Sobór Watykański Drugi uczynił wiernych bardziej świętymi? Czy
obserwujemy zasadniczy wzrost pobożności i przestrzegania przykazań
Bożych? Czy od lat sześćdziesiątych XX wieku wzmógł się religijny zapał
kapłanów i osób zakonnych? Czy zwiększa się liczba powołań? Czy duchowni
i świeccy trzymają się coraz silniej niezmiennego nauczania Kościoła?

Na wszystkie powyższe pytania odpowiadamy z ogromny smutkiem: „Nie”.
Rzeczywistość ostatnich sześćdziesięciu lat przynosi nam całkowite
załamanie katolickiej ortodoksji; do tego stopnia, że ludzie wierzą, w
co chcą, i czują się całkowicie uprawnieni do niezgadzania się z nauką
Kościoła. Instytucje Kościoła stały się fabrykami herezji, bezbożności i
niewiary. Pobożność niemal zanikła. Posłuszeństwo przykazaniom Bożym,
zwłaszcza w zakresie antykoncepcji, rozwodów i wstępowania w ponowne
związki niesakramentalne, należy do przeszłości. Liczba powołań do życia
kapłańskiego i zakonnego drastycznie spadła – tak że seminaria i
klasztory stały się domami starości dla tych właśnie kapłanów i
zakonnic, którzy zdradzili wiarę. Powołania, które pojawiają się w Novus
Ordo, są bezwartościowe, ponieważ zgłaszający się do seminariów i
zakonów wyznają herezje i błędy Vaticanum Secundum. Zachowanie i postawa
moralna duchowieństwa Novus Ordo, nawet tego znajdującego się w
uregulowanej sytuacji kanonicznej, budzą przerażenie i są żenujące dla
każdego, kto nosi miano katolika.

Oto zły owoc — obrzydliwy dla oka, gorzki w smaku i stanowiący truciznę
dla duszy.


Tych zatem dostojników i duchownych niższej rangi, którzy przyjmują
fałszywe nauki i głoszą je, należy unikać i odrzucać, z tytułu zaś
wierności słowom Pana Jezusa nazywać fałszywymi prorokami. Nie mówią oni
w imieniu Boga, mówią bowiem przeciw Niemu. Rozpowszechniają fałszywą
doktrynę; doktrynę niezgodną z nauczaniem Kościoła, a w większości
przypadków specjalnym dekretem przez Kościół potępioną – dowodząc tym
samym, że nie mają od Boga władzy nauczania, rządzenia i uświęcania
wiernych. Bergoglio jest zatem fałszywym prorokiem; biskupi Novus Ordo
są zatem fałszywymi biskupami. Są drapieżnymi wilkami w owczej skórze;
ta owcza skóra to ich podstępne dojście do władzy w Kościele sposobem
noszącym pozory legalności.

Niektórzy jednak sprzeciwiają się takiemu spojrzeniu, twierdząc, że nie
mamy prawa oceniać ich nauczania, lecz winniśmy raczej powiedzieć, iż
doktryna i dyscyplina Novus Ordo jakimś sposobem zgadza się z doktryną
katolicką. Odpowiadam na to, iż odwrócili porządek logiczny. Najpierw
potrzebuję mieć wiarę, a dopiero potem jestem w stanie uznać władzę
apostolską i poddać się jej. Wiara bowiem naucza nas, że
podporządkowanie się władzy apostolskiej jest koniecznie potrzebne. Jest
zatem całkowicie logiczne i stosowne, aby wierni badali, czy podający
się za przedstawicieli Kościoła wyznają prawdziwą wiarę – zanim się im
podporządkują. Nie ma bowiem logicznych podstaw, by katolik
podporządkowywał się w kwestii religii komuś (dostojnikowi czy też nie),
kto nie wyznaje prawdziwej wiary.

Co jeszcze istotniejsze, podporządkowanie się tym, którzy głoszą
fałszywą doktrynę, stoi w sprzeczności z nauczaniem św. Pawła. W
wersecie ósmym pierwszego rozdziału Listu do Galatów przestrzega on
wiernych, aby wyklęli jego samego, apostoła, gdyby stwierdzili, że
głoszona przezeń nauka nie zgadza się z tym, czego nauczał ich
poprzednio. Ale choćby my, albo Anioł z nieba przepowiadał wam mimo to,
cośmy wam przepowiadali, niech będzie przeklęctwem. Wedle tych, którzy
twierdzą, że nie mamy prawa osądzać, czy dostojnicy Kościoła głoszą
fałszywą naukę, tekst ów powinien brzmieć: „Ale choćby my, albo Anioł z
nieba przepowiadał wam mimo to, cośmy wam przepowiadali, musicie przyjąć
nową ewangelię, ponieważ głosi wam ją apostoł, i wytłumaczyć sobie, że
nie ma sprzeczności między nią a tą, którą głosił uprzednio”. Św. Paweł
bez cienia wątpliwości obarcza wiernych odpowiedzialnością za
stwierdzanie prawowitości wiary głoszonej im przez nauczycieli
apostolskich – jako warunek ich przyjęcia. Jeśli tej wiary brakuje –
polecenie brzmi jednoznacznie: niech będą wyklęci. Zgodnie więc z
zaleceniem apostolskim wierni muszą badać ortodoksję nauczania tych,
którzy zostali wybrani na stanowiska posłanników Kościoła w sposób
przynajmniej pośredni: mają prawo odrzucić ich i wykląć, gdyby głosili
fałszywe nauki. To niepodważalny i w ścisłym sensie teologiczny
argument, który stosujemy na podstawie autorytetu św. Pawła: ortodoksja
w zakresie wiary jest uprzednia względem autorytetu apostolskiego
[podkr. od tłumacza] i sami wierni, niekoniecznie zaś biskupi, są w
stanie i muszą rozpoznawać wierność lub niewierność ortodoksji
katolickiej. Niemniej jednak autorytatywna decyzja o wyklęciu kogoś musi
pochodzić od władz Kościoła. Właśnie o tę możliwość autorytatywnego
ogłoszenia anatemy się modlimy i mamy na nią nadzieję.

Strzeżmy się zatem fałszywych proroków i nigdy nie poddajmy haniebnemu
duchowi kompromisu charakterystycznemu dla tych, którzy chcieliby
wykroić dla Tradycji boczną kaplicę w katedrze Novus Ordo. Odnoszę się
do grup takich jak Bractwo Św. Piotra, które już pracują ręka w rękę z
Novus Ordo, czy też Bractwo Św. Piusa X, które dąży ku działaniu ręka w
rękę z modernistami i uzyskaniu przez nich akceptacji drogą prowadzenia
z nimi nieprzerwanego dialogu. Dla mnie jedynym zagadnieniem, jakie
mógłbym przedyskutować z modernistą, to kiedy spakuje walizki i wyniesie
się z naszych katolickich instytucji raz na zawsze.

tłumaczenie: Anonim

Powrót